Wracam po dłuższej przerwie i od razu z elektryzującym tematem: protest lekarzy rezydentów. W przestrzeni medialnej przebijają się informacje o organizacji protestów przez młodych adeptów medycyny.

Po pierwsze kim są lekarze rezydenci? Sami zainteresowani pewnie doskonale wiedzą – niewolnikami systemu kształcenia specjalizacyjnego. Większość osób nie związanych ze służbą zdrowia nie ma pojęcia, że ukończenie 6-letnich studiów medycznych, odbycie stażu i zdanie Lekarskiego Egzaminu Końcowego uprawnia „tylko” do uzyskania pełnego prawa wykonywania zawodu. Prawdziwą przepustką do świata lekarskiego jest zrobienie specjalizacji, w końcu to do specjalistów czeka się w kolejkach. Jest tak dlatego, że szczegółowe przepisy tak powszechnie obowiązującego prawa jak i zarządzenia Prezesa NFZ wymagają od podmiotów leczniczych określonej ilości specjalistów.

System szkolenia specjalizacyjnego jest jednak ściśle scentralizowany i umożliwia wykorzystywanie pracy młodych adeptów medycyny. Jak to się odbywa? Istnieją wymagania, które musi spełnić lekarz ubiegający się o specjalizację: 1. po pierwsze musi uzyskać rezydencję, czyli jedno z miejsc specjalizacyjnych przygotowanych i opłacanych przez Ministerstwo Zdrowia, 2. musi w toku szkolenia zaliczać bloki, których zaliczenie wiąże się z odbywaniem stażu w placówkach referencyjnych.

Dorosły (27 letni) człowiek ma obowiązek szkolenia tylko w ośrodkach akademickich (stąd niedobór lekarzy na prowincji) za określoną przez ministerstwo pensję, a to oznacza faktyczną zależność od osób będących zatrudnionymi w placówkach referencyjnych, które decydują o zaliczeniu specjalizacji. Co więcej koncentracja ludzi zaraz po studiach tylko w większych ośrodkach powoduje, że „na Twoje miejsce jest masa chętnych”, zaś limity określane przez Ministerstwo Zdrowia przyznawane są na zasadzie 1 kandydat jedno miejsce, co ogranicza młodym lekarzom wybór.

Moim zdaniem cały system szkolenia specjalizacyjnego ma cechy feudalnej zależności i to jest rzecz, którą w pierwszej kolejności trzeba zmienić – lekarze rezydenci wtedy poradzą sobie bez wsparcia Ministerstwa Zdrowia.

Sam temat wymaga na pewno szerszego opracowania i obiecuje kiedyś napisać coś więcej o systemie specjalizacji w Polsce. A teraz: #protestmedykow